niedziela, 25 stycznia 2015
Chapter IV
Chapter IV
Do:Loueh
Treść: Już jest! Mój tatuaż z napisem "Lou" jest naprawdę malutki ale najpiękniejszy.
Od:Loueh
Treść: Harry nie zrobiłeś tego prawda nie zgrywaj się!
Do:Loueh
Treść: Zrobiłem Loueh idziemy jutro na imprezę. Będę pod twoim domem o 18 kochanie a teraz idź spać xx
Wyłączyłem telefon i zorientowałem się, że jest już 20.30. Dzwoniłem do Nialla ale nie odbierał. Zacząłem iść na nogach.
***
-Niall błagam Cię! Pożycz mi auto!
-Harry ja dzisiaj też chce jechać do... gdzieś!
-No to chociaż mnie podrzuć.
-Zgoda gdzie?
-Do wypożyczali aut!
-Harry Harry...-Westchnął Niall. Wyszliśmy z całej szkoły i wsiedliśmy do auta Nialla. Po chwili ruszyliśmy z niezawodną prędkością. Blondynek uwielbia szybką jazdę. Gdy dojechaliśmy wyporzyczyłem BMW. Dokładnie o 18 byłem pod drzwiami niebieskookiego. Wysiadłem z auta i podszedłem do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem ale nikt nie otworzył mi drzwi. Zadzwoniłem ponownie i znów nie uzyskałem odpowiedzi. Nacisnąłem na klamkę a drzwi ustąpiły. Wszedłem do domu chłopaka i zobaczyłem, że meble są po przewracane a na ziemi jest trochę krwi. O nie Louis!
-Louis!-Zacząłem krzyczeć i biegać po domu.-Louis!-Krzyczałem wbiegłem na następne piętro i nadal nie było śladu po Louisie.
-LOUIS!-Wydarłem się najgłośniej jak mogłem. Nienienienie po mojej głowie chodziło tylko "Louislouislouislouis" Otwierałem każde drzwi ale nigdzie nie było chłopaka. Zostały ostatnie drzwi otworzyłem je. To był jedyny pokój w którym wszystkie meble były w porządku. Na stoliku leżała koperta. Rzuciłem się na nią i zacząłem nerwową ją otwierać i czytać.
Drogi Harry
Jak ty mnie wykiwałeś to ja Ciebie też.Dowiedziałem się że pomiędzy tobą a profesorkiem coś jest. Styles Styles. Nie ładnie tak no wiesz... Hah. Słuchaj dałeś mi fałszywki a ja Ci zabrałem Louisa. Ja mam twoje fałszywki i twojego chłoptasia. Chłopak będzie wolny jak ty zostaniesz naszą małą dziwką... Powiem Ci jedno spotkajmy się przy starych magazynach będzie tam Louis. Masz 24h.
Twój kumpel Thomas
W moich żyłach zaczęła buzować krew. Thomas niech mu tylko włos z głowy spadnie a już nie żyjesz! Wybiegłem z domu Louisa. Wsiadłem do auta i popędziłem nim do mojego kumpla z gangu. Muszę odzyskać Louisa. Gdy dojechałem do starej chaty w lesie zacząłem biec i nawoływać Scotta i innych.
-Harry! Co się stało co się tak drzesz?!-Jako pierwszy zareagował Scott.
-Porwali mi Louisa! Błagam Cię pomóżcie mi! Wiem, że już nie jestem w gangu ale proszę Cię muszę go odzyskać Scott!
-Harry...
-Scott błagam Cię zależy mi na nim jak na niczym innym! Scott...
-Dobra chodź-Scott machnął ręką, żebym szedł za nim. Scott włączył alarm informujący przygotowanie do akcji.-Masz broń?-Spytał. Pokiwałem przecząco głową. Przecież mu wszystko oddałem!-Trzymaj-Podał mi moją starą broń. Moje cudeńko. Wsadziłem ją za pasek od spodni.
-Jedziemy?-Spytałem
-Jedziemy, gdzie?
-Do starych magazynów.-Scott wybiegł z pomieszczenia i słyszałem jak darł się a ludzi co mają robić. Wsiadłem do auta wraz z innymi. Mat odpalił auto i zaczął jechać szybciej niż Nialler.
-Harry czego on od Ciebie żąda? W ogóle czemu go porwał? Jak się domyślam pewnie Thomas, prawda?
-Tak Thomas go porwał, dałem mu lewe pieniądze, a czego żąda? żebym został jego dziwką. Dlatego potrzebowałem was musimy go zabić.
-Ha...
-Uda się.-Po chwili byliśmy na miejscu. Mat zaparkował za jakimiś krzakami. Wybiegłem pierwszy a za mną reszta.
-Thomas!-Wrzasnąłem. Słyszałem jak ktoś jęknął i pluje. Louis. Podbiegłem do magazynu skąd wydobywał się dźwięk. Zacząłem się wydzierać. Chłopaki stali zaraz za mną.
-Louis! Louis jestem tu zaraz Cię uratuje Louis!-Waliłem rękami w metalową powłokę.-Thomas otwórz drzwi albo strzelam!
-Możesz zranić Louisa. Może być przyczepiony do któreś z ścian.-Nie co teraz?! Złapałem się nerwowo za włosy.-Ale zawsze w takich magazynach są otwory na dachach. Popatrzałem się na niego oczami pełnych nadziei. Chłopak pokazał palcem, że jego załoga jest już na dachu. Zacząłem iść w tamtą stronę. Bez problemu wskoczyłem na kubły na śmieci a z nich przeskoczyłem na dach. Chłopaki po mału otoczyli klapę wymierzając w nią pistoletami. Scott dał znak Evanowi by otworzył klapę. Szarooki otworzył po mału klapę i tam wskoczył. Pokazał z dołu bym tu wskoczył. Wskoczyłem za nim i ukryliśmy się za stołem który był przewrócony. Zobaczyłem Louisa. Leżał na ziemi skulony i łkał. Dlaczego on a nie ja?!
-Gdzie jest Thomas?
-Nie wiem na pewno nie ma go w tym pomieszczeniu. Odezwała się reszta za mną.
-Słuchajcie ja idę do Louisa a wy szukajcie Thomasa a Martin i Luk osłaniajcie mnie.-Wszyscy skinęli głową i ruszyli. Szłedłm za chłopakami do Louisa. Upadłem na kolana i zacząłem go delikatnie klepać po twarzy.
-Louis otwórz oczy proszę.-Mówiłem do niego i odwiązywałem supły. Chłopak uchylił oczy i je zamknął. Bolało go...
-Pośpiesz się Harry.
-Przepraszam Louis.-Wziąłem go na ręce a ten cicho jęknął.-Przepraszam...
Chłopaki już wnosili Louisa na dach gdy usłyszałem śmiech. Thomas... Pokazałem chłopakom znak oznaczający by pojechali do mojego domu za Los Angeles.
-Witaj Harry.-Moim oczom ukazał się Thomas...
Do:Loueh
Treść: Już jest! Mój tatuaż z napisem "Lou" jest naprawdę malutki ale najpiękniejszy.
Od:Loueh
Treść: Harry nie zrobiłeś tego prawda nie zgrywaj się!
Do:Loueh
Treść: Zrobiłem Loueh idziemy jutro na imprezę. Będę pod twoim domem o 18 kochanie a teraz idź spać xx
Wyłączyłem telefon i zorientowałem się, że jest już 20.30. Dzwoniłem do Nialla ale nie odbierał. Zacząłem iść na nogach.
***
-Niall błagam Cię! Pożycz mi auto!
-Harry ja dzisiaj też chce jechać do... gdzieś!
-No to chociaż mnie podrzuć.
-Zgoda gdzie?
-Do wypożyczali aut!
-Harry Harry...-Westchnął Niall. Wyszliśmy z całej szkoły i wsiedliśmy do auta Nialla. Po chwili ruszyliśmy z niezawodną prędkością. Blondynek uwielbia szybką jazdę. Gdy dojechaliśmy wyporzyczyłem BMW. Dokładnie o 18 byłem pod drzwiami niebieskookiego. Wysiadłem z auta i podszedłem do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem ale nikt nie otworzył mi drzwi. Zadzwoniłem ponownie i znów nie uzyskałem odpowiedzi. Nacisnąłem na klamkę a drzwi ustąpiły. Wszedłem do domu chłopaka i zobaczyłem, że meble są po przewracane a na ziemi jest trochę krwi. O nie Louis!
-Louis!-Zacząłem krzyczeć i biegać po domu.-Louis!-Krzyczałem wbiegłem na następne piętro i nadal nie było śladu po Louisie.
-LOUIS!-Wydarłem się najgłośniej jak mogłem. Nienienienie po mojej głowie chodziło tylko "Louislouislouislouis" Otwierałem każde drzwi ale nigdzie nie było chłopaka. Zostały ostatnie drzwi otworzyłem je. To był jedyny pokój w którym wszystkie meble były w porządku. Na stoliku leżała koperta. Rzuciłem się na nią i zacząłem nerwową ją otwierać i czytać.
Drogi Harry
Jak ty mnie wykiwałeś to ja Ciebie też.Dowiedziałem się że pomiędzy tobą a profesorkiem coś jest. Styles Styles. Nie ładnie tak no wiesz... Hah. Słuchaj dałeś mi fałszywki a ja Ci zabrałem Louisa. Ja mam twoje fałszywki i twojego chłoptasia. Chłopak będzie wolny jak ty zostaniesz naszą małą dziwką... Powiem Ci jedno spotkajmy się przy starych magazynach będzie tam Louis. Masz 24h.
Twój kumpel Thomas
W moich żyłach zaczęła buzować krew. Thomas niech mu tylko włos z głowy spadnie a już nie żyjesz! Wybiegłem z domu Louisa. Wsiadłem do auta i popędziłem nim do mojego kumpla z gangu. Muszę odzyskać Louisa. Gdy dojechałem do starej chaty w lesie zacząłem biec i nawoływać Scotta i innych.
-Harry! Co się stało co się tak drzesz?!-Jako pierwszy zareagował Scott.
-Porwali mi Louisa! Błagam Cię pomóżcie mi! Wiem, że już nie jestem w gangu ale proszę Cię muszę go odzyskać Scott!
-Harry...
-Scott błagam Cię zależy mi na nim jak na niczym innym! Scott...
-Dobra chodź-Scott machnął ręką, żebym szedł za nim. Scott włączył alarm informujący przygotowanie do akcji.-Masz broń?-Spytał. Pokiwałem przecząco głową. Przecież mu wszystko oddałem!-Trzymaj-Podał mi moją starą broń. Moje cudeńko. Wsadziłem ją za pasek od spodni.
-Jedziemy?-Spytałem
-Jedziemy, gdzie?
-Do starych magazynów.-Scott wybiegł z pomieszczenia i słyszałem jak darł się a ludzi co mają robić. Wsiadłem do auta wraz z innymi. Mat odpalił auto i zaczął jechać szybciej niż Nialler.
-Harry czego on od Ciebie żąda? W ogóle czemu go porwał? Jak się domyślam pewnie Thomas, prawda?
-Tak Thomas go porwał, dałem mu lewe pieniądze, a czego żąda? żebym został jego dziwką. Dlatego potrzebowałem was musimy go zabić.
-Ha...
-Uda się.-Po chwili byliśmy na miejscu. Mat zaparkował za jakimiś krzakami. Wybiegłem pierwszy a za mną reszta.
-Thomas!-Wrzasnąłem. Słyszałem jak ktoś jęknął i pluje. Louis. Podbiegłem do magazynu skąd wydobywał się dźwięk. Zacząłem się wydzierać. Chłopaki stali zaraz za mną.
-Louis! Louis jestem tu zaraz Cię uratuje Louis!-Waliłem rękami w metalową powłokę.-Thomas otwórz drzwi albo strzelam!
-Możesz zranić Louisa. Może być przyczepiony do któreś z ścian.-Nie co teraz?! Złapałem się nerwowo za włosy.-Ale zawsze w takich magazynach są otwory na dachach. Popatrzałem się na niego oczami pełnych nadziei. Chłopak pokazał palcem, że jego załoga jest już na dachu. Zacząłem iść w tamtą stronę. Bez problemu wskoczyłem na kubły na śmieci a z nich przeskoczyłem na dach. Chłopaki po mału otoczyli klapę wymierzając w nią pistoletami. Scott dał znak Evanowi by otworzył klapę. Szarooki otworzył po mału klapę i tam wskoczył. Pokazał z dołu bym tu wskoczył. Wskoczyłem za nim i ukryliśmy się za stołem który był przewrócony. Zobaczyłem Louisa. Leżał na ziemi skulony i łkał. Dlaczego on a nie ja?!
-Gdzie jest Thomas?
-Nie wiem na pewno nie ma go w tym pomieszczeniu. Odezwała się reszta za mną.
-Słuchajcie ja idę do Louisa a wy szukajcie Thomasa a Martin i Luk osłaniajcie mnie.-Wszyscy skinęli głową i ruszyli. Szłedłm za chłopakami do Louisa. Upadłem na kolana i zacząłem go delikatnie klepać po twarzy.
-Louis otwórz oczy proszę.-Mówiłem do niego i odwiązywałem supły. Chłopak uchylił oczy i je zamknął. Bolało go...
-Pośpiesz się Harry.
-Przepraszam Louis.-Wziąłem go na ręce a ten cicho jęknął.-Przepraszam...
Chłopaki już wnosili Louisa na dach gdy usłyszałem śmiech. Thomas... Pokazałem chłopakom znak oznaczający by pojechali do mojego domu za Los Angeles.
-Witaj Harry.-Moim oczom ukazał się Thomas...
piątek, 16 stycznia 2015
Chapter III
Chapter III
Lokowaty wspiął się wyżej i patrzał w moje oczy. Jego oczy były tak pięknie zielone i tak hipnotyzujące.
-Witaj Louis-uśmiechnął się. Po chwili chłopak mnie przytulił. Moje mięśnie się spięły a po chwili rozluźniły a pod moją skórą poczułem iskry. Także przytuliłem się do chłopaka. Po moich policzkach samoistnie zaczęły lecieć łzy. Harry chyba to poczuł i zaczął pocierać moje plecy delikatnie się kołysząc. Przytuliłem mocniej chłopaka.
-Spokojnie Louis-Szepnął. Poczułem jak Harry kładzie mnie na łóżku i sam się układa obok. Wtuliłem się w jego tors a on obgiął mnie swoimi ramionami. Było mi wtedy tak dobrze. Puściłem go z uścisku i się podniosłem.
-Idę pod prysznic.-Harry się uśmiechną i także wstał. Razem skierowaliśmy się do łazienki. Weszliśmy do niej razem. Próbowałem wyciągnąć z szafki ręczniki ale było za wysoko. Harry się zaśmiał i podał mi je jednocześnie skradając buziaka. Czemu jestem mu tak uległy? Czy się zakochałem?
*Harry*
To co się tu dzieje te spojrzenia, pocałunki, otarcia. To nie jest nic normalnego. Ja... Ja się chyba w nim zakochałem. Wszedłem wraz z Louisem do kabiny. Lou odkręcił Wodę która odrazu zaczęła spływać po naszych rozgrzanych ciałach.
-Harry?-Spytał
-Mhh?
-Mogę Cię umyć?-Uśmiechnąłem się na jego pytanie i pokiwałem twierdząco głową. Chłopak nalał na swoje ręce mydła w płynie i zaczął je wcierać w moją klatkę piersiową. Gdy Louis skończył mnie myć ja umyłem jego. Razem wyszliśmy z kabiny i otuliliśmy się miękkimi ręcznikami. Louis skierował się do swojego pokoju więc ja poszedłem za nim. W pokoju Louisa założyłem moje bokserki i usiadłem na łóżku. Louis usiadł koło mnie a po chwili się położył. Także się położyłem. Złapałem za biodra Louisa i przeciągnąłem go pomiędzy moje nogi. Louis pisnął a po chwili zaczął cicho chichotać. Przytuliłem się do niego i siedzieliśmy w ciszy. Po chwili zacząłem całować jego szyję a on wygiął ją tak bym miał lepszy dostęp. Louis cicho mruczał.
-Lubisz to prawda, Lou?-Zapytałem pomiędzy pocałunkami. Chłopak opowiedział mi swoim mruknięciem. Nie przestawałem go całować.
***
Na szczęście dziś jest sobota. Siedziałem w salonie Louisa szukając jakiegoś fajnego filmu do obejrzenia a Louis robił kakao. W końcu znalazłem film "Ludzka Stonoga"
-Louis!-Krzyknąłem.
-Co tam Harry?-Lou wystawił głowę za framugę drzwi
-Może być horror?-Zapytałem
-Pewnie-Chłopak wszedł z powrotem do kuchni. Po chwili przyszedł trzymając dwa kubki kakao w dłoniach. Postawił je na stoliku i zaczął rozkładać kanapę. Położył na niej dwie poduszki i duży koc. Po chwili się rzucił na kanapę i przykrył się kocem.
-Kładź się Hazz-Uśmiechnąłem się. Wziąłem pilot i położyłem się obok Louisa przykrywając się. Włączyłem play i położyłem pilot pod kanapę. Po chwili Louis odwrócił się w moją stronę i się do mnie przytulił cicho coś pomrukując. Także przytuliłem chłopaka i wsadziłem nos w jego włosy pachnące szamponem cytusowym. Patrzyłem się w ekran i bawiłem się włosami Louisa. Chłopak czasami się do mnie mocniej przytuliwał i mocno zaciskał oczy żeby nie patrzeć. To było mocno urocze. Po chwili niebieskooki zasnął w moich objęciach. Postanowiłem go wsiąść na ręce i zanieść na Górę. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Gdy dotarłem do pokoju Louisa chciałem go położyć na łóżku ale on mnie zbyt kurczowo trzymał. Położyłem się na łóżku wraz z Louisem na mojej klatce piersiowej, przykryłem nas. Wsłuchiwałem się w oddech Louisa. Chłopak co chwile mruczał cicho: "Harry jest mój", "Lubie Harrego". Zaśmiałem się w jego słowa. Po chwili sam odpłynąłem.
***
-Harry zrozum, że muszę!-Kłóciliśmy się już od jakiejś godziny
-Nie Lou! To ty zrozum, że nie musisz!
-Pomyśl co będzie z nami?! Z naszą mi... znajomością?! Musze Harry... Muszę.
-Louis...-Podszedłem do niego i przytuliłem
-Harry jedź do akademika. Proszę chcę zostać sam. Ale napisz mi jak wrócisz. Proszę-Pokiwałem twierdząco. Ucałowałem niebieskookiego w kącik ust i wyszedłem. Zbiegłem ze schodów i wyszedłem na dwór. Wyjąłem moją komórkę i zadzwoniłem po Nialla by po mnie przyjechał. Smsem wysłałem mu adres. Usiadłem na murku i czekałem aż Horan przyjedzie. Po jakiś 15 minutach przyjechał Horan. Odrazu wybiegł z auta i się do mnie przytulił.
-Harry nic Ci nie jest?!-Krzyczał.
-Nic Horanku nic.-Pocierałem jego plecy. Odwróciłem głowę i ujrzałem Louisa w oknie. Zrobiłem znak serca i pokazałem na niego. Puściłęm mu także causa na niby i wsiadłem do auta Horana. Gdy przejeżdżaliśmy koło salonu z tatuażami zacząłem krzyczeć żeby Niall zawrócił. Chłopak zawrócił i zaparkował.
-Słuchaj Styles. Rozumiem, że chcesz sobie zrobić Tatułaż ale ja tam z tobą nie będę. Nie chce słuchać jak kwiczysz. Idę tam-Wskazał na wielki wieżowiec.
-A idź-Krzyknąłem wchodząc do budynku.
-Harry!-Mój stary przyjaciel Sam krzyknął gdy wszedłem do salonu.
-Sam! Zrób mi tatuaż. O tu.-Pokazałem na mój obojczyk.
-Co za dużo to nie zdrowo!-Zaśmiał się chłopak-Kładź się!-Położyłem się na kozetce do robienia tatuaży i zdjąłem koszulkę ukazując moje liczne tatuaże.
-To co robimy?-zapytał
-Napis. Konkretnie napis "Lou"-Wyciągnąłem telefon bo zobaczyłem, że ktoś do mnie pisze
Od; Loueh
Treść:Jak się masz Harry? Gdzie jesteś?
Do;Loueh
Treść: Dobrze słońce. Jestem u tatuażysty
Od;Loueh
Treść; Harry...
Nie odpisywałem już bo poczułem ukucia...
Lokowaty wspiął się wyżej i patrzał w moje oczy. Jego oczy były tak pięknie zielone i tak hipnotyzujące.
-Witaj Louis-uśmiechnął się. Po chwili chłopak mnie przytulił. Moje mięśnie się spięły a po chwili rozluźniły a pod moją skórą poczułem iskry. Także przytuliłem się do chłopaka. Po moich policzkach samoistnie zaczęły lecieć łzy. Harry chyba to poczuł i zaczął pocierać moje plecy delikatnie się kołysząc. Przytuliłem mocniej chłopaka.
-Spokojnie Louis-Szepnął. Poczułem jak Harry kładzie mnie na łóżku i sam się układa obok. Wtuliłem się w jego tors a on obgiął mnie swoimi ramionami. Było mi wtedy tak dobrze. Puściłem go z uścisku i się podniosłem.
-Idę pod prysznic.-Harry się uśmiechną i także wstał. Razem skierowaliśmy się do łazienki. Weszliśmy do niej razem. Próbowałem wyciągnąć z szafki ręczniki ale było za wysoko. Harry się zaśmiał i podał mi je jednocześnie skradając buziaka. Czemu jestem mu tak uległy? Czy się zakochałem?
*Harry*
To co się tu dzieje te spojrzenia, pocałunki, otarcia. To nie jest nic normalnego. Ja... Ja się chyba w nim zakochałem. Wszedłem wraz z Louisem do kabiny. Lou odkręcił Wodę która odrazu zaczęła spływać po naszych rozgrzanych ciałach.
-Harry?-Spytał
-Mhh?
-Mogę Cię umyć?-Uśmiechnąłem się na jego pytanie i pokiwałem twierdząco głową. Chłopak nalał na swoje ręce mydła w płynie i zaczął je wcierać w moją klatkę piersiową. Gdy Louis skończył mnie myć ja umyłem jego. Razem wyszliśmy z kabiny i otuliliśmy się miękkimi ręcznikami. Louis skierował się do swojego pokoju więc ja poszedłem za nim. W pokoju Louisa założyłem moje bokserki i usiadłem na łóżku. Louis usiadł koło mnie a po chwili się położył. Także się położyłem. Złapałem za biodra Louisa i przeciągnąłem go pomiędzy moje nogi. Louis pisnął a po chwili zaczął cicho chichotać. Przytuliłem się do niego i siedzieliśmy w ciszy. Po chwili zacząłem całować jego szyję a on wygiął ją tak bym miał lepszy dostęp. Louis cicho mruczał.
-Lubisz to prawda, Lou?-Zapytałem pomiędzy pocałunkami. Chłopak opowiedział mi swoim mruknięciem. Nie przestawałem go całować.
***
Na szczęście dziś jest sobota. Siedziałem w salonie Louisa szukając jakiegoś fajnego filmu do obejrzenia a Louis robił kakao. W końcu znalazłem film "Ludzka Stonoga"
-Louis!-Krzyknąłem.
-Co tam Harry?-Lou wystawił głowę za framugę drzwi
-Może być horror?-Zapytałem
-Pewnie-Chłopak wszedł z powrotem do kuchni. Po chwili przyszedł trzymając dwa kubki kakao w dłoniach. Postawił je na stoliku i zaczął rozkładać kanapę. Położył na niej dwie poduszki i duży koc. Po chwili się rzucił na kanapę i przykrył się kocem.
-Kładź się Hazz-Uśmiechnąłem się. Wziąłem pilot i położyłem się obok Louisa przykrywając się. Włączyłem play i położyłem pilot pod kanapę. Po chwili Louis odwrócił się w moją stronę i się do mnie przytulił cicho coś pomrukując. Także przytuliłem chłopaka i wsadziłem nos w jego włosy pachnące szamponem cytusowym. Patrzyłem się w ekran i bawiłem się włosami Louisa. Chłopak czasami się do mnie mocniej przytuliwał i mocno zaciskał oczy żeby nie patrzeć. To było mocno urocze. Po chwili niebieskooki zasnął w moich objęciach. Postanowiłem go wsiąść na ręce i zanieść na Górę. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Gdy dotarłem do pokoju Louisa chciałem go położyć na łóżku ale on mnie zbyt kurczowo trzymał. Położyłem się na łóżku wraz z Louisem na mojej klatce piersiowej, przykryłem nas. Wsłuchiwałem się w oddech Louisa. Chłopak co chwile mruczał cicho: "Harry jest mój", "Lubie Harrego". Zaśmiałem się w jego słowa. Po chwili sam odpłynąłem.
***
-Harry zrozum, że muszę!-Kłóciliśmy się już od jakiejś godziny
-Nie Lou! To ty zrozum, że nie musisz!
-Pomyśl co będzie z nami?! Z naszą mi... znajomością?! Musze Harry... Muszę.
-Louis...-Podszedłem do niego i przytuliłem
-Harry jedź do akademika. Proszę chcę zostać sam. Ale napisz mi jak wrócisz. Proszę-Pokiwałem twierdząco. Ucałowałem niebieskookiego w kącik ust i wyszedłem. Zbiegłem ze schodów i wyszedłem na dwór. Wyjąłem moją komórkę i zadzwoniłem po Nialla by po mnie przyjechał. Smsem wysłałem mu adres. Usiadłem na murku i czekałem aż Horan przyjedzie. Po jakiś 15 minutach przyjechał Horan. Odrazu wybiegł z auta i się do mnie przytulił.
-Harry nic Ci nie jest?!-Krzyczał.
-Nic Horanku nic.-Pocierałem jego plecy. Odwróciłem głowę i ujrzałem Louisa w oknie. Zrobiłem znak serca i pokazałem na niego. Puściłęm mu także causa na niby i wsiadłem do auta Horana. Gdy przejeżdżaliśmy koło salonu z tatuażami zacząłem krzyczeć żeby Niall zawrócił. Chłopak zawrócił i zaparkował.
-Słuchaj Styles. Rozumiem, że chcesz sobie zrobić Tatułaż ale ja tam z tobą nie będę. Nie chce słuchać jak kwiczysz. Idę tam-Wskazał na wielki wieżowiec.
-A idź-Krzyknąłem wchodząc do budynku.
-Harry!-Mój stary przyjaciel Sam krzyknął gdy wszedłem do salonu.
-Sam! Zrób mi tatuaż. O tu.-Pokazałem na mój obojczyk.
-Co za dużo to nie zdrowo!-Zaśmiał się chłopak-Kładź się!-Położyłem się na kozetce do robienia tatuaży i zdjąłem koszulkę ukazując moje liczne tatuaże.
-To co robimy?-zapytał
-Napis. Konkretnie napis "Lou"-Wyciągnąłem telefon bo zobaczyłem, że ktoś do mnie pisze
Od; Loueh
Treść:Jak się masz Harry? Gdzie jesteś?
Do;Loueh
Treść: Dobrze słońce. Jestem u tatuażysty
Od;Loueh
Treść; Harry...
Nie odpisywałem już bo poczułem ukucia...
piątek, 9 stycznia 2015
Chapter II
Chapter II
Przechadzałem się spokojne przez całą szkołę gdy usłyszałem, że ktoś wykrzykuje moje nazwisko. Odwróciłem się i zobaczyłem Zayna Malika idącego w moją stronę. Ale się on wydaje malusi.
-Harry Styles tak?-Zapytał
-No a co?
-Czy ty wstawiłeś kompromitujący filmik mojej córki?
-Tak to ja-Założyłem ręce na klatkę piersiową
-Idziemy do dyrektora!-Wziął mnie za moje włosy.
-Hey hey człowieku nie popędzaj się.-Też go pociągnąłem za włosy na czego skutek mnie puścił. Malik nic mi nie opowiedział tylko wyciągnął telefon i chyba zadzwonił do dyra i mojego Lou Lou. Hmm a może by doprowadzić żeby mnie z akademika wywalili? Ciekawe...
-Co się stało Zayn?-Podszedł do nas mój wychowawca.
-Lou Lou!-Pisnąłem
-Cicho siedź Styles-Powiedział Malik
***
Po długiej i wyczerpującej rozmowie moi nauczyciele zdecydowali wywalić mnie z akademika. Mam 5 dni na znalezienie czegoś nowego, może być ciekawie. Wyszłem z budynku naszej szkoły na dziedziniec i usiadłem na jednej z ławek. Biedny Horan co on beze mnie pocznie.
-Oj Styles, Styles nagrabiłeś sobie...-Usłyszałem czyjś głos. Otworzyłem oczy i ujrzałem Pana Louisa.
-Wiem.-Uśmiechnąłem się.
-I gdzie ty teraz pójdziesz chłopie gdzie?-Widać, że się martwi. A gdyby się tak trochę ponabijać?
-Nie mam gdzie...-Wyszeptałem i zacząłem cicho łkać ale na tyle głośno by Tomlinson usłyszał. Lou usiadł koło mnie na ławce i zaczął pocierać moje plecy. Na sam jego dotyk moje mięśnie się spięły
-Wyluzuj się na chwilę Harry-Louis zaczął masować moje mięśnie karku i bark. Nie Harry zakończ to! Przecież to twój nauczyciel! Wstałem z ławki. Louis patrzył na mnie zaskoczony
-Od tej pory jestem dla ciebie pan Tomlinson-Wyszeptał mi na ucho. Czy to był sarkazm panie psorze? Wziąłem auto Nialla i pojechałem do mojego ulubionego miejsca na obrzeżach Los Angeles. Midnight club najlepszy nielegalny klub. Wszedłem do środka i odrazu poczułem zapach narkotyków papierosów i wszystkiego innego. Poszedłem w dobrze znane mi miejsce gdzie zawsze siedział mój diler.
-Siemano Thomas!-Krzyknąłem. Zakapturzony się odwrócił popijając swojego drinka.
-Witaj Harry. Ile tym razem?-Spytał grzebiąc po kieszeniach.
-Tyle ile zawsze ale teraz z tym twoim bonusikiem.
-Trzymaj-Niscon podał mi woreczek z białym proszkiem oraz strzykawki.
-Dzięki mordo.-Poklepałem go po ramieniu i padałem wyznaczoną sumę pieniędzy. Czas zacząć zabawę. Wróciłem do akademika i pod samymi drzwiami ogarnąłem, że nie mam kluczy. Zacząłem się dobijać do drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły a ja upadłem.
-Witaj Horanku!-Wrzasnąłem
-Harry czy ty wiesz, która jest godzina?
-Nie ale możesz iść już spać-Horan popatrzał się na mnie i wrócił na swoje miejsce. Wszedłem do łazienki zamykając się w niej. Wyjąłem torebaeczke z białym proszkiem i wysypałem go a blat. Z kieszeni wyjąłem portfel a z niego kartę kredytową. Ułożyłem nią biały proszek w cięką linię i wciągnąłem. Ohh yeach. Wyszedłem z łazienki wkładając strzykawki do mojego plecaka. Wyszłedłem z naszego pokoju i szedłem w stronę strefy szkoły przeznaczonej dla nauczycieli. Gdy tam wszedłem zobaczyłem, że pan Tomlinson idzie w moją stronę. Obraz po mału zaczynał mi się rozmazywać a nogi stały się jak z waty...
***
*Louis*
Gdy Harry upadł nie wiedziałem co robić. Znając życie się czegoś naćpał. Dlatego wziąłem go do mnie do domu. Teraz leży na kanapie a ja stoję i się na niego patrzę. Pokiwałem przecząco głową i poszedłem do kuchni. Nalałem mu do szklanki wody wróciłem do salonu i postawiłem ją na stole. Skierowałem się ku schodą. W tym Harrym coś jest. Coś co mnie do niego ciągnie. Przebrałem się w dresy i ściągłem koszulkę i tak poszłem na moją siłownię. Włączyłem muzykę i zacząłem boksować worek. Nie wiem ile boksowałem ale postanowiłem iść się wykąpać. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do łazienki ale się tym nie przejmowałem. Po chwili drzwi do kabiny się otworzyły a w nich pojawił się Harry.
-Witaj Lou-Uśmiechnął się chytrze
***
O mój Boże. Nie wierze w to co się stało. Popatrzałem się na Harrego który spał na mojej klatce piersiowej. Kropelki potu jeszcze spływały mu po twarzy ale wyglądał strasznie uroczo. Nie wiem co z nim będzie jak wywalą go z akademika. Może go przygarnę do siebie? No cóż nie wiem. Zaraz co? Przecież... Ale... On do mnie nie pasuje. Wplotłem palca w włosy Stylesa a ten cicho zamruczał. Czy ja się zakochałem? Może tylko zauroczyłem? Kto wie? Zgasiłem lampkę na moim stoliku nocnym i przytuliłem się do Harrego a po chwili usnąłem.
Obudziło mnie poruszanie się kogoś na łóżku. Nikogo nie było na powierzchni więc zajrzałem pod kołdrę a pod nią zobaczyłem śpiącego Harrego na moim brzuchu. Wyglądał tak idealnie...
-Harry-szturchnąłem go. Chłopak nie zareagował.-Harry-Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął
Przechadzałem się spokojne przez całą szkołę gdy usłyszałem, że ktoś wykrzykuje moje nazwisko. Odwróciłem się i zobaczyłem Zayna Malika idącego w moją stronę. Ale się on wydaje malusi.
-Harry Styles tak?-Zapytał
-No a co?
-Czy ty wstawiłeś kompromitujący filmik mojej córki?
-Tak to ja-Założyłem ręce na klatkę piersiową
-Idziemy do dyrektora!-Wziął mnie za moje włosy.
-Hey hey człowieku nie popędzaj się.-Też go pociągnąłem za włosy na czego skutek mnie puścił. Malik nic mi nie opowiedział tylko wyciągnął telefon i chyba zadzwonił do dyra i mojego Lou Lou. Hmm a może by doprowadzić żeby mnie z akademika wywalili? Ciekawe...
-Co się stało Zayn?-Podszedł do nas mój wychowawca.
-Lou Lou!-Pisnąłem
-Cicho siedź Styles-Powiedział Malik
***
Po długiej i wyczerpującej rozmowie moi nauczyciele zdecydowali wywalić mnie z akademika. Mam 5 dni na znalezienie czegoś nowego, może być ciekawie. Wyszłem z budynku naszej szkoły na dziedziniec i usiadłem na jednej z ławek. Biedny Horan co on beze mnie pocznie.
-Oj Styles, Styles nagrabiłeś sobie...-Usłyszałem czyjś głos. Otworzyłem oczy i ujrzałem Pana Louisa.
-Wiem.-Uśmiechnąłem się.
-I gdzie ty teraz pójdziesz chłopie gdzie?-Widać, że się martwi. A gdyby się tak trochę ponabijać?
-Nie mam gdzie...-Wyszeptałem i zacząłem cicho łkać ale na tyle głośno by Tomlinson usłyszał. Lou usiadł koło mnie na ławce i zaczął pocierać moje plecy. Na sam jego dotyk moje mięśnie się spięły
-Wyluzuj się na chwilę Harry-Louis zaczął masować moje mięśnie karku i bark. Nie Harry zakończ to! Przecież to twój nauczyciel! Wstałem z ławki. Louis patrzył na mnie zaskoczony
-Od tej pory jestem dla ciebie pan Tomlinson-Wyszeptał mi na ucho. Czy to był sarkazm panie psorze? Wziąłem auto Nialla i pojechałem do mojego ulubionego miejsca na obrzeżach Los Angeles. Midnight club najlepszy nielegalny klub. Wszedłem do środka i odrazu poczułem zapach narkotyków papierosów i wszystkiego innego. Poszedłem w dobrze znane mi miejsce gdzie zawsze siedział mój diler.
-Siemano Thomas!-Krzyknąłem. Zakapturzony się odwrócił popijając swojego drinka.
-Witaj Harry. Ile tym razem?-Spytał grzebiąc po kieszeniach.
-Tyle ile zawsze ale teraz z tym twoim bonusikiem.
-Trzymaj-Niscon podał mi woreczek z białym proszkiem oraz strzykawki.
-Dzięki mordo.-Poklepałem go po ramieniu i padałem wyznaczoną sumę pieniędzy. Czas zacząć zabawę. Wróciłem do akademika i pod samymi drzwiami ogarnąłem, że nie mam kluczy. Zacząłem się dobijać do drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły a ja upadłem.
-Witaj Horanku!-Wrzasnąłem
-Harry czy ty wiesz, która jest godzina?
-Nie ale możesz iść już spać-Horan popatrzał się na mnie i wrócił na swoje miejsce. Wszedłem do łazienki zamykając się w niej. Wyjąłem torebaeczke z białym proszkiem i wysypałem go a blat. Z kieszeni wyjąłem portfel a z niego kartę kredytową. Ułożyłem nią biały proszek w cięką linię i wciągnąłem. Ohh yeach. Wyszedłem z łazienki wkładając strzykawki do mojego plecaka. Wyszłedłem z naszego pokoju i szedłem w stronę strefy szkoły przeznaczonej dla nauczycieli. Gdy tam wszedłem zobaczyłem, że pan Tomlinson idzie w moją stronę. Obraz po mału zaczynał mi się rozmazywać a nogi stały się jak z waty...
***
*Louis*
Gdy Harry upadł nie wiedziałem co robić. Znając życie się czegoś naćpał. Dlatego wziąłem go do mnie do domu. Teraz leży na kanapie a ja stoję i się na niego patrzę. Pokiwałem przecząco głową i poszedłem do kuchni. Nalałem mu do szklanki wody wróciłem do salonu i postawiłem ją na stole. Skierowałem się ku schodą. W tym Harrym coś jest. Coś co mnie do niego ciągnie. Przebrałem się w dresy i ściągłem koszulkę i tak poszłem na moją siłownię. Włączyłem muzykę i zacząłem boksować worek. Nie wiem ile boksowałem ale postanowiłem iść się wykąpać. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do łazienki ale się tym nie przejmowałem. Po chwili drzwi do kabiny się otworzyły a w nich pojawił się Harry.
-Witaj Lou-Uśmiechnął się chytrze
***
O mój Boże. Nie wierze w to co się stało. Popatrzałem się na Harrego który spał na mojej klatce piersiowej. Kropelki potu jeszcze spływały mu po twarzy ale wyglądał strasznie uroczo. Nie wiem co z nim będzie jak wywalą go z akademika. Może go przygarnę do siebie? No cóż nie wiem. Zaraz co? Przecież... Ale... On do mnie nie pasuje. Wplotłem palca w włosy Stylesa a ten cicho zamruczał. Czy ja się zakochałem? Może tylko zauroczyłem? Kto wie? Zgasiłem lampkę na moim stoliku nocnym i przytuliłem się do Harrego a po chwili usnąłem.
Obudziło mnie poruszanie się kogoś na łóżku. Nikogo nie było na powierzchni więc zajrzałem pod kołdrę a pod nią zobaczyłem śpiącego Harrego na moim brzuchu. Wyglądał tak idealnie...
-Harry-szturchnąłem go. Chłopak nie zareagował.-Harry-Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął
wtorek, 6 stycznia 2015
Chapter I
Chapter I
*Harry*
Siedzę na tej pieprzonej sali i czekam aż wreszcie mnie dyrektorek wywoła. Poprawiłem moje włosy i zrobiłem znudzoną minę. Odwróciłem się w prawo i zobaczyłem jak Horan skacze ze szczęścia, że dostał się do klasy pana Tomlinsona.
-Harold Styles klasa pana Tomlinsona-Wywołał mnie pan dyrektor. Wstałem z mojego miejsca i podszedłem do dyrka po klucz do mojego pokoju w akademiku.
-Gratuluje Haroldzie oto twój klucz-Podał mi klucz.
-Jestem Harry-Wziąłem klucz i wróciłem na miejsce.-Horan staruchu, który masz pokój?
-75 a ty?
-75-Opowiedziałem bez większego zachwytu. Horan mój przyjaciel gej. Znamy się do zawsze. Jest dobrze poukładany nie ćpa nie pali mami synek.
***
Po zakończeniu tego zjebanego apelu każdy udał się do swojego pokoju a nauczyciele pomagali nosić ucznią swoje torby. A kto mi musiał pomóc? Pan Louis Tomlinson. Upierałem się, że mogę sam ale ten gościu się uparł.
-No Harry to twój nowy pokój mam nadzie...
-Lou Lou nie gadaj tyle bo się udławisz-Zaśmiałem się i wziąłem moje walizki i wszedłem do pokoju. Widok mnie nie zaskoczył. Jak normalny pokój mały i ciasny. Pokój był udekorowany w drewniane elementy. Wszedłem w głąb pokoju i zobaczyłem piętrowe łóżko z pościelą. Od razu rzuciłem swoje rzeczy na górę. Wziąłem w swoje okropny mundurek który mi dali. I że ja mam w tym chodzić? Biała bluzka która na samo spojrzenie okiem widać że jest na mnie za mała jakaś okropna biała marynarka z logo UP i trzy czwarte spodnie pod ten sam kolor marynarki. Rzuciłem to na łóżko. I co mam teraz robić? Horan pewnie szuka tego pokoju a ja... W oczy rzuciły mi się pewne drzwi. Poszedłem w tamtą stronę i je otworzyłem. Moim oczą ukazała się ogromna łazienka a w głębi niej jeszcze jedne drzwi. Otworzyłem kolejne drzwi. Przy otworzeniu drzwi zapaliło się światło a moim oczą ukazał się syntezator jedzenia. Hmm wypróbujmy. Wcisnąłem guzik z napisem "wybierz jedzenie" Moim oczą ukazała się karta dań. Wcisnąłem napis pizza peperoni a przede mną ukazała się pizza. Zajebiście! Wziąłem moją pizze i dumny z siebie wyszedłem z tych pokojów. Gdy byłem już w drzwiach zobaczyłem Horana w oknie gadający ze swoją mamą. Skąd mogę to poznać? Tylko on z nią rozmawia: "Tak tak wszystko w porzątku tak mam wystarczająco majtek". Zdjąłem jeden kawałek mojej szynki i żuciłem w nim w Horana.
-Musze kończyć mamo pa-Powiedział i włożył swojego srajfona do kieszeni-Czego się ryjesz młody?-Powiedział i pstryknął mnie w czoło. O nie ze mną tak nie będzie pogrywał. Bez zastanowienia rzuciłem się na niego i przy gwoździłem do ziemi. Już brałem zamach gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Jeszcze się z tobą policzę Horan!
-Też Cię kocham Styles!
-Po nazwisku to po pysku!-Zakończyłem rozmowę.-Czego?!-Wrzasnąłem. Moim oczą ukazała się niska blondyneczka skąpo ubrana. Pff nie kręci mnie.
-Hej ty jesteś Harry?-Zapytała piskliwie
-Ta a co?- Spytałem rzucając się na fotel
-U mnie w Willi jest impreza przyjdziesz? To coś tam też weź ze sobą.-Pokazała na Nialla.
-Po pierwsze panieneczko laski mnie nie kręcą. A po drugie to coś ma na imię Niall i go kocham moim gejowskim sercem po naszej gejowskiej przyjaźni a po trzecie może przyjdę a może nie a teraz się odwróć i wyjdź tym czym weszłaś laleńko.-Machnąłem teatralnie ręką.-A ty Madison coś Ci wypadło!-Krzyknąłem-Niall nagrywaj-Horan się uśmiechnął i włączył komórkę.
-Tak co?-Zobaczyłem ją w drzwiach. Machnąłem na Nialla ręką by szedł za mną.
-Ymm to chyba...Nie no weź nie wieże-Przyglądałem się mojemu nowemu obiektowi żartów. Podeszdem do drzwi i pokazałem sztuczną pierś Madison.-To chyba twoje-Zażartowałem
-Oddaj to Styles!-Pisnęła
-Po nazwisku to po pysku!-Zatrzasnąłem jej drzwi przed twarzą. Przybiłem z Horanem piątkę.-Wrzuć to do sieci młody.
-Harry nie chce mieć problemów u pana Tom...
-Pan Tomlinson mówisz? Jaki? Pierwszy raz o nim słyszę. Znam tylko Lou Lou.-Uśmiechnąłem się.
-Harry nie nabijaj się z Pana Louisa bo...
-Wysłałeś mi to? Jej jesteś kochany-Zapiszczałem jak ta lalka.
-A ona nie jest Madison...
-A jak?-Spytałem wrzucając filmik do sieci
-Lottie... Lottie Malik.-Córka Malika... Ciekawe
-Jest z nami w klasie?-Odliczałem sekundy do pojawienia się filmiku w sieci.
-Tak i ra...
-Już jest! Horanku lecę się z niej pośmiać i poszukać Lou Lou żeby się troszeczkę ponabijać.
-Uważaj Styles uważaj.-pogroził mi palcem. Podbiegłem do niego i cmoknąłem go w usta. Jaki on słodki. Bo już jest udobruchany. Wybiegłem z naszego pokoju w poszukiwaniu pana Tomlinsona a raczej Lou Lou...
*Harry*
Siedzę na tej pieprzonej sali i czekam aż wreszcie mnie dyrektorek wywoła. Poprawiłem moje włosy i zrobiłem znudzoną minę. Odwróciłem się w prawo i zobaczyłem jak Horan skacze ze szczęścia, że dostał się do klasy pana Tomlinsona.
-Harold Styles klasa pana Tomlinsona-Wywołał mnie pan dyrektor. Wstałem z mojego miejsca i podszedłem do dyrka po klucz do mojego pokoju w akademiku.
-Gratuluje Haroldzie oto twój klucz-Podał mi klucz.
-Jestem Harry-Wziąłem klucz i wróciłem na miejsce.-Horan staruchu, który masz pokój?
-75 a ty?
-75-Opowiedziałem bez większego zachwytu. Horan mój przyjaciel gej. Znamy się do zawsze. Jest dobrze poukładany nie ćpa nie pali mami synek.
***
Po zakończeniu tego zjebanego apelu każdy udał się do swojego pokoju a nauczyciele pomagali nosić ucznią swoje torby. A kto mi musiał pomóc? Pan Louis Tomlinson. Upierałem się, że mogę sam ale ten gościu się uparł.
-No Harry to twój nowy pokój mam nadzie...
-Lou Lou nie gadaj tyle bo się udławisz-Zaśmiałem się i wziąłem moje walizki i wszedłem do pokoju. Widok mnie nie zaskoczył. Jak normalny pokój mały i ciasny. Pokój był udekorowany w drewniane elementy. Wszedłem w głąb pokoju i zobaczyłem piętrowe łóżko z pościelą. Od razu rzuciłem swoje rzeczy na górę. Wziąłem w swoje okropny mundurek który mi dali. I że ja mam w tym chodzić? Biała bluzka która na samo spojrzenie okiem widać że jest na mnie za mała jakaś okropna biała marynarka z logo UP i trzy czwarte spodnie pod ten sam kolor marynarki. Rzuciłem to na łóżko. I co mam teraz robić? Horan pewnie szuka tego pokoju a ja... W oczy rzuciły mi się pewne drzwi. Poszedłem w tamtą stronę i je otworzyłem. Moim oczą ukazała się ogromna łazienka a w głębi niej jeszcze jedne drzwi. Otworzyłem kolejne drzwi. Przy otworzeniu drzwi zapaliło się światło a moim oczą ukazał się syntezator jedzenia. Hmm wypróbujmy. Wcisnąłem guzik z napisem "wybierz jedzenie" Moim oczą ukazała się karta dań. Wcisnąłem napis pizza peperoni a przede mną ukazała się pizza. Zajebiście! Wziąłem moją pizze i dumny z siebie wyszedłem z tych pokojów. Gdy byłem już w drzwiach zobaczyłem Horana w oknie gadający ze swoją mamą. Skąd mogę to poznać? Tylko on z nią rozmawia: "Tak tak wszystko w porzątku tak mam wystarczająco majtek". Zdjąłem jeden kawałek mojej szynki i żuciłem w nim w Horana.
-Musze kończyć mamo pa-Powiedział i włożył swojego srajfona do kieszeni-Czego się ryjesz młody?-Powiedział i pstryknął mnie w czoło. O nie ze mną tak nie będzie pogrywał. Bez zastanowienia rzuciłem się na niego i przy gwoździłem do ziemi. Już brałem zamach gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Jeszcze się z tobą policzę Horan!
-Też Cię kocham Styles!
-Po nazwisku to po pysku!-Zakończyłem rozmowę.-Czego?!-Wrzasnąłem. Moim oczą ukazała się niska blondyneczka skąpo ubrana. Pff nie kręci mnie.
-Hej ty jesteś Harry?-Zapytała piskliwie
-Ta a co?- Spytałem rzucając się na fotel
-U mnie w Willi jest impreza przyjdziesz? To coś tam też weź ze sobą.-Pokazała na Nialla.
-Po pierwsze panieneczko laski mnie nie kręcą. A po drugie to coś ma na imię Niall i go kocham moim gejowskim sercem po naszej gejowskiej przyjaźni a po trzecie może przyjdę a może nie a teraz się odwróć i wyjdź tym czym weszłaś laleńko.-Machnąłem teatralnie ręką.-A ty Madison coś Ci wypadło!-Krzyknąłem-Niall nagrywaj-Horan się uśmiechnął i włączył komórkę.
-Tak co?-Zobaczyłem ją w drzwiach. Machnąłem na Nialla ręką by szedł za mną.
-Ymm to chyba...Nie no weź nie wieże-Przyglądałem się mojemu nowemu obiektowi żartów. Podeszdem do drzwi i pokazałem sztuczną pierś Madison.-To chyba twoje-Zażartowałem
-Oddaj to Styles!-Pisnęła
-Po nazwisku to po pysku!-Zatrzasnąłem jej drzwi przed twarzą. Przybiłem z Horanem piątkę.-Wrzuć to do sieci młody.
-Harry nie chce mieć problemów u pana Tom...
-Pan Tomlinson mówisz? Jaki? Pierwszy raz o nim słyszę. Znam tylko Lou Lou.-Uśmiechnąłem się.
-Harry nie nabijaj się z Pana Louisa bo...
-Wysłałeś mi to? Jej jesteś kochany-Zapiszczałem jak ta lalka.
-A ona nie jest Madison...
-A jak?-Spytałem wrzucając filmik do sieci
-Lottie... Lottie Malik.-Córka Malika... Ciekawe
-Jest z nami w klasie?-Odliczałem sekundy do pojawienia się filmiku w sieci.
-Tak i ra...
-Już jest! Horanku lecę się z niej pośmiać i poszukać Lou Lou żeby się troszeczkę ponabijać.
-Uważaj Styles uważaj.-pogroził mi palcem. Podbiegłem do niego i cmoknąłem go w usta. Jaki on słodki. Bo już jest udobruchany. Wybiegłem z naszego pokoju w poszukiwaniu pana Tomlinsona a raczej Lou Lou...
wtorek, 30 grudnia 2014
Prolog
Prolog.
-Hej Lou-Powiedział Zayn wchodząc do pokoju nauczycielskiego.-Hej, co tam masz?-Spojrzałem na jego teczkę pod pachą.
-Coś dla ciebie trzymaj.-Podał mi teczkę z napisem Harry Styles. Podziękowałem mu skinieniem głowy i usiadłem by otworzyć teczkę. Wyjąłem papiery znajdujące się w niej i zacząłem czytać:
"Harry Styles 20 lat zamieszkały w Holmes Chapel. Od zawsze marzył by zostać psychologiem sportowym. Chłopak jest fizycznie oraz psychicznie, został wydalony z 4 podstawówek oraz 7 gimnazjum..."
Zacząłem szybciej oddychać. To nie możliwe. Położyłem papiery trzęsącą się ręką.
-Zayn kogo on będzie wychowankiem?
-Twoim, kochanie-Zayn podszedł do mnie i złożył pocaułnek na moim policzku. Zamarłem. Będą z nim problemy. Wiem o tym. Tak jak były ze mną jak zaczynałem...
Subskrybuj:
Posty (Atom)