piątek, 9 stycznia 2015

Chapter II

Chapter II
Przechadzałem się spokojne przez całą szkołę gdy usłyszałem, że ktoś wykrzykuje moje nazwisko. Odwróciłem się i zobaczyłem Zayna Malika idącego w moją stronę. Ale się on wydaje malusi.
-Harry Styles tak?-Zapytał
-No a co?
-Czy ty wstawiłeś kompromitujący filmik mojej córki?
-Tak to ja-Założyłem ręce na klatkę piersiową
-Idziemy do dyrektora!-Wziął mnie za moje włosy.
-Hey hey człowieku nie popędzaj się.-Też go pociągnąłem za włosy na czego skutek mnie puścił. Malik nic mi nie opowiedział tylko wyciągnął telefon i chyba zadzwonił do dyra i mojego Lou Lou. Hmm a może by doprowadzić żeby mnie z akademika wywalili? Ciekawe...
-Co się stało Zayn?-Podszedł do nas mój wychowawca.
-Lou Lou!-Pisnąłem
-Cicho siedź Styles-Powiedział Malik
***
Po długiej i wyczerpującej rozmowie moi nauczyciele zdecydowali wywalić mnie z akademika. Mam 5 dni na znalezienie czegoś nowego, może być ciekawie. Wyszłem z budynku naszej szkoły na dziedziniec i usiadłem na jednej z ławek. Biedny Horan co on beze mnie pocznie.
-Oj Styles, Styles nagrabiłeś sobie...-Usłyszałem czyjś głos. Otworzyłem oczy i ujrzałem Pana Louisa.
-Wiem.-Uśmiechnąłem się.
-I gdzie ty teraz pójdziesz chłopie gdzie?-Widać, że się martwi. A gdyby się tak trochę ponabijać?
-Nie mam gdzie...-Wyszeptałem i zacząłem cicho łkać ale na tyle głośno by Tomlinson usłyszał. Lou usiadł koło mnie na ławce i zaczął pocierać moje plecy. Na sam jego dotyk moje mięśnie się spięły
-Wyluzuj się na chwilę Harry-Louis zaczął masować moje mięśnie karku i bark. Nie Harry zakończ to! Przecież to twój nauczyciel! Wstałem z ławki. Louis patrzył na mnie zaskoczony
-Od tej pory jestem dla ciebie pan Tomlinson-Wyszeptał mi na ucho. Czy to był sarkazm panie psorze? Wziąłem auto Nialla i pojechałem do mojego ulubionego miejsca na obrzeżach Los Angeles. Midnight club najlepszy nielegalny klub. Wszedłem do środka i odrazu poczułem zapach narkotyków papierosów i wszystkiego innego. Poszedłem w dobrze znane mi miejsce gdzie zawsze siedział mój diler.
-Siemano Thomas!-Krzyknąłem.  Zakapturzony się odwrócił popijając swojego drinka.
-Witaj Harry. Ile tym razem?-Spytał grzebiąc po kieszeniach.
-Tyle ile zawsze ale teraz z tym twoim bonusikiem.
-Trzymaj-Niscon podał mi woreczek z białym proszkiem oraz strzykawki.
-Dzięki mordo.-Poklepałem go po ramieniu i padałem wyznaczoną sumę pieniędzy. Czas zacząć zabawę. Wróciłem do akademika i pod samymi drzwiami ogarnąłem, że nie mam kluczy. Zacząłem się dobijać do drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły a ja upadłem.
-Witaj Horanku!-Wrzasnąłem
-Harry czy ty wiesz, która jest godzina?
-Nie ale możesz iść już spać-Horan popatrzał się na mnie i wrócił na swoje miejsce. Wszedłem do łazienki zamykając się w niej. Wyjąłem torebaeczke z białym proszkiem i wysypałem go a blat. Z kieszeni wyjąłem portfel a z niego kartę kredytową. Ułożyłem nią biały proszek w cięką linię i wciągnąłem. Ohh yeach. Wyszedłem z łazienki wkładając strzykawki do mojego plecaka. Wyszłedłem z naszego pokoju i szedłem w stronę strefy szkoły przeznaczonej dla nauczycieli. Gdy tam wszedłem zobaczyłem, że pan Tomlinson idzie w moją stronę. Obraz po mału zaczynał mi się rozmazywać a nogi stały się jak z waty...
***
*Louis*
Gdy Harry upadł nie wiedziałem co robić. Znając życie się czegoś naćpał. Dlatego wziąłem go do mnie do domu. Teraz leży na kanapie a ja stoję i się na niego patrzę. Pokiwałem przecząco głową i poszedłem do kuchni. Nalałem mu do szklanki wody wróciłem do salonu i postawiłem ją na stole. Skierowałem się ku schodą. W tym Harrym coś jest. Coś co mnie do niego ciągnie. Przebrałem się w dresy i ściągłem koszulkę i tak poszłem na moją siłownię. Włączyłem muzykę i zacząłem boksować worek. Nie wiem ile boksowałem ale postanowiłem iść się wykąpać. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do łazienki ale się tym nie przejmowałem. Po chwili drzwi do kabiny się otworzyły a w nich pojawił się Harry.
-Witaj Lou-Uśmiechnął się chytrze
***
O mój Boże. Nie wierze w to co się stało. Popatrzałem się na Harrego który spał na mojej klatce piersiowej.  Kropelki potu jeszcze spływały mu po twarzy ale wyglądał strasznie uroczo. Nie wiem co z nim będzie jak  wywalą go z akademika. Może go przygarnę do siebie? No cóż nie wiem.  Zaraz co? Przecież... Ale... On do mnie nie pasuje. Wplotłem palca w włosy Stylesa a ten cicho zamruczał. Czy ja się zakochałem? Może tylko zauroczyłem? Kto wie? Zgasiłem lampkę na moim stoliku nocnym i przytuliłem się do Harrego a po chwili usnąłem.
Obudziło mnie poruszanie się kogoś na łóżku. Nikogo nie było na powierzchni więc  zajrzałem pod kołdrę a pod nią zobaczyłem śpiącego Harrego na moim brzuchu. Wyglądał tak idealnie...
-Harry-szturchnąłem go. Chłopak nie zareagował.-Harry-Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz